Wiktoria Honczaruk, znana jako "Tori", jest medyczką w batalionie medycznym "Hospitallers".
Mówiąc o swoim życiu przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę, mówi: "Żyłam życiem moich marzeń".
W wieku 15 lat Wiktoria wyjechała do USA, początkowo dzięki programowi stypendialnemu na naukę w szkole średniej, a później dzięki stypendium na studia na amerykańskim uniwersytecie.
Po ukończeniu studiów pracowała jako analityk inwestycyjny w banku inwestycyjnym na Wall Street.
Jej wymarzona praca w sercu Manhattanu, w wieku 20 lat spotykała się z dyrektorami generalnymi firm, które podziwiała. Wielu przyjaciół, możliwości, podróże po świecie – według Wiktorii osiągnęła to wszystko za granicą.
"Tori" planowała karierę w bankowości inwestycyjnej, a konkretnie chciała założyć firmę zajmującą się inwestycjami typu venture capital na Ukrainie.
„Widziałam, że ukraińskie firmy cierpią z powodu braku inwestycji, jak trudno jest uzyskać finansowanie na Ukrainie, i że wiele firm musiało wyjechać do Ameryki, aby uzyskać kapitał venture,” powiedziała.
Jednak wróciła na Ukrainę z innych powodów i wcześniej, niż planowała – z powodu pełnoskalowej inwazji Rosji.
„Dla mnie wszystko było jak we mgle. Naprawdę chciałam wrócić od razu i być z rodzicami. Mój ojciec wstąpił do Sił Zbrojnych Ukrainy, moja matka do Obrony Terytorialnej, a moja siostra wstąpiła do armii w pierwszych dniach. To było dla mnie bardzo trudne."
Zapytana, jak rodzice zareagowali na jej decyzję o powrocie, powiedziała:
„Moi rodzice byli temu przeciwni, moja siostra zrozumiała, a moi znajomi spoza Ukrainy tego nie rozumieli. Moi ukraińscy przyjaciele również mieli pytania."
„To było wyraźne pragnienie i zrozumienie, że muszę być częścią tej walki i być tutaj – to przeważyło."
"Tori" podzieliła się, że po powrocie na Ukrainę natychmiast zapisała się na kursy medycyny taktycznej. Jej celem było dołączenie do "Hospitallers".
„Ukończyłam szkolenie z 'Hospitallers' i następnego dnia pojechałam na linię frontu. Pracowałam w Zaporożu, Awdijiwce, Bachmucie, Łymanie i Charkowie.”
Najtrudniejsze, mówi, jest tracenie bliskich przyjaciół.
„Jeden z moich najbliższych przyjaciół, który zginął, pochodził z okupowanego terytorium. Największym szczęściem dla mnie byłoby przyjechać do jego wyzwolonego rodzinnego miasta i zobaczyć, jak żył.”
Zapytana o swoje marzenia, odpowiedziała:
„Marzę o tym, aby doczekać momentu, w którym będę mogła znowu marzyć.
Zostałam przyjęta do Harvardu w tym roku, ale nie pojadę. Przyjęli mnie raz i jeśli będą chcieli, przyjmą mnie ponownie. To samo dotyczy mojej kariery. Przeszłam tę drogę raz – przejdę ją ponownie, jeśli zechcę. Harvard może poczekać."
Bądźcie na bieżąco z kolejnymi wiadomościami i wspierajcie ciężką pracę naszych dzielnych ratowników medycznych!
Kommentare